sobota, 7 stycznia 2012

Podsumowanie 2011 #3: Albumy długogrające

Rok 2011 w pigułce - część trzecia. Tym razem 10 najlepszych albumów - bez dubli z żakowymi płytami tygodnia.
Przede wszystkim warto wspomnieć, że ostatnie 12 miesięcy było pod względem dobrej muzyki o wiele łaskawsze dla słuchacza od poprzednich.
Kompletując analogiczne zestawienie rok temu - miałem spory problem z zebraniem "finałowej dziesiątki". Teraz konkurencja była wyjątkowo liczna, a walka - zaciekła.


10. Komety "Luminal"
OCENA: 6,9

Karolina
Jutro

Warszawskie trio z każdą płytą coraz bardziej oddala się od swojego poprzedniego wcielenia - legendarnej Partii. Coraz mniej tu psychobilly, coraz więcej eksperymentów z dodatkowymi instrumentami i sentymentów do bigbitu. Mniej przebojowy niż poprzednie, ale nadal mocny krążek.

9. Plateau "Projekt Grechuta"
OCENA: 7,0

Twoja postać
Korowód

Spore zaskoczenie po bardzo słabej poprzedniczce ("Krótka Wiadomość Tekstowa", 2009). Choć przynajmniej połowa sukcesu to ponadczasowe Oryginały, których po prostu nie da się spieprzyć. Tutaj z lekkim posmakiem student rocka.



8. The Kooks "Junk Of The Heart"
OCENA: 7,1

Eskimo kiss
Mr. Nice Guy

Ultraprzebojowe piosenki w stylistyce indie rocka mocno podszytego latami '70. Można nagrać dobrą nie-epicką i nie redefiniującą niczego płytę? Można!





7. Atari Teenage Riot "Is This Hyperreal?"
OCENA: 7,3

The only slight glimmer of hope
Collapse of history

Pionierzy i giganci digital hardcore'u - tutaj w nieco ugrzecznionej wersji. Ale nadal jest to dobra płyta do denerwowania rodziców.







6. The Go! Team "Rolling Blackouts"
OCENA: 7,3

Buy Nothing Day
Rolling blackouts

Garażowy rock + soundtracki do seriali sensacyjnych z lat '70. + oldschoolowy rap + (...) = dobra, różnorodna płyta.






5. Fleet Foxes "Helplessness Blues"
OCENA: 7,4

Bedouin dress
Battery Kinzie

Barokowy folk-pop skrywający gigantyczne pokłady smutku i nostalgii. Simon & Garfunkel w głębokiej depresji.
Czujesz zbliżającą się śmierć? Chcesz odejść samotnie, na leśnej polanie lub wśród wrzosowisk? Nie zapomnij spakować "Helplessness Blues" do plecaka!

4. Panic! At The Disco "Vices & Virtues"
OCENA: 8,3

The calendar
Nearly witches (Ever since we met...)

Tak, tak, drodzy hipsterzy - idole smutnych gimnazjalistek nagrali dobrą, spójną płytę. A przy okazji coraz mocniej okopali się na swoich pozycjach: pop punk z zaśpiewami i skrzypce w tle. Plus aranżacyjne smaczki.



3. Pictureplane "Thee Physical"
OCENA: 9,1

Black nails
Real is a feeling

Brudne, rozmyte i połamane... techno. Z dużą dawką gotyckich wpływów. Czesław Niemen powiedział kiedyś, że wszystkie dobre piosenki już powstały (czy coś w tym stylu). Biedaczek, nie dożył premiery TEJ płyty...



2. White Lies "Ritual"
OCENA: 9,1

Is love?
Peace & quiet

Niewytłumaczalny fenomen: grać jak Editors (którzy kopiują Interpol (który kopiuje Joy Division)) i nagrywać TAKIE albumy...?
Ten już co prawda nie tak przebojowy, jak poprzedni, ale nadal na niesamowicie wysokim poziomie.



1. K. "There Is A Devil Waiting Outside Your Door"
OCENA: 10,0

05
08

Duże zaskoczenie, także dla mnie. Zamiast radiowych przebojów - ciężka, gęsta atmosfera. Mroczny, bluesujący ambient. Tę płytę łyka się w całości albo czym prędzej wywala do śmieci. Odradzam słuchania jej w pustym, ciemnym domu.

1 komentarz:

  1. 10. Słuchając tej płyty stwierdziłem, że ja jednak nie lubię Komet. Może i zmienili się od

    strony instrumentalnej, ale wokalista śpiewa tak jak dawniej i nie odpowiada mi ani jego

    wokal ani jego interpretacje.
    No i kawałki, którymi rekomendujesz ten album również wybrałeś słabo :P

    9. Dobry album. Może dlatego, że tak świetne utwory ciężko spieprzyć (choć nie mówię, że to

    niemożliwe). Plateau dało radę. W przypadku tego albumu jesteśmy całkiem zgodni co do oceny.

    Miejsce w podsumowaniu roku 2011 jest już zupełnie inne.
    A i tutaj podoba sytuacja jak wyżej - IMO wybrałeś słabe kawałki :D Prawie że najsłabsze z

    albumu.

    8. The Kooks to dla mnie zespół jednego przeboju. Nagrali "Naive", a reszta to kał. Niczym

    się nie wyróżnia spośród indie rockowego chłamu. I w dodatku zajeżdża country'owymi smętami.

    7. To jest ugrzecznione? To są giganci? No ja tam nie wiem. Nie znam się. Nie podoba mi się.

    Ale może po prostu wyrosłem z konieczności wkurzania rodziców ;]

    6. "Ani to jakieś odkrywcze nie jest, ani specjalnie fajne... Ot, taka muzyka co sobie może

    lecieć w tle i ani zbytnio nie przeszkadza ani nie wzbudza wielkiego" - coś takiego

    zanotowałem sobie przy tym albumie. I nadal podtrzymuję tą opinię.
    I znowu zupełnie się rozjeżdżamy jeśli chodzi o proponowane kawałki. Te są słabe na maxa. A

    jeśli miałbym wybrać jakiś dobry, to byłby to "Ready to Go Steady".

    5. Nie utkwił mi ten zespół za bardzo w pamięci (tylko nazwę kojarzyłem). I żałuję, że

    musiałem sobie go przypominać. Słabe, nudne, smętne. Brzmią jak odrzuty z płyt Beatlesów.

    Takie odrzuty co to nawet na fanowskich dvd z odrzutami z sesji by się nie znalazły.

    4. Bardzo dobry album! Rewelacyjny wręcz! Aż się ciśnie na usta pytanie: "Czemu tak nisko do

    cholery?!".
    A żeby była zabawna ciekawostka - znowu wybrałeś kawałki, które oceniłem najsłabiej z tego

    albumu. I tak są bardzo dobre, ale nie dostały ode mnie pełnego plusa. A w przypadku tej

    płyty to ewenement :P

    3. Ja tam nie rozumiem takiej muzyki. I mam wrażenie, że Czesio został obrażony... Może

    lepiej się nie będę wypowiadał w tym punkcie.

    2. Tu również bardzo podobne mamy oceny. Co do zespołu to właściwie napisałeś wszystko co

    było do napisania. Też tego nie rozumiem. Jakim cudem oni są tak zajebiści?! A jakby mnie

    ktoś zapytał co oni mają w sobie takiego, to nie potrafiłbym odpowiedzieć.
    Jeśli chodzi o wybrane przez Ciebie kawałki - "Is Love" jest rewelacyjne. "Peace & Quiet"

    jest jednym z dwóch nieco słabszych utworów tego albumu.
    PS. zalinkowany przez Ciebie utwór to nie "Is love?" :P Ja wiem, że pierwszy album White

    Lies był jeszcze lepszy i fajnie się do niego wraca, ale może to tylko przez przypadek

    wrzuciłeś nie ten link ;)

    1. No dobra. Tutaj nie będę się za bardzo czepiał. Nie znam tego wykonawcy, nie znam tego albumu. Ale kawałki wybrane przez Ciebie całkiem nieźle rokują. Klimatyczne takie... Co prawda nie sądzę, żeby ten album mógł być lepszy od White Lies czy Panic (że już nie wspomnę o paru innych albumach, które pominąłeś ;P ), ale póki nie poznam, to nie będę marudził.

    OdpowiedzUsuń