niedziela, 9 stycznia 2011

Top 2010 #1: Powerplaye/nowości w Żaku

Dziś audycji nie będzie, ale za to mam dla Was atrakcję innego typu.

Początek roku to gorący okres w środowisku tzw. dziennikarzy muzycznych - każde liczące się pismo czy blog przygotowuje własny ranking/podsumowanie/przegląd ostatnich 12 miesięcy.
Choć nie aspiruję do miana krytyka muzycznego, nie chcę być gorszy - w końcu cotygodniowe przesłuchanie n płyt/singli/EPek do czegoś zobowiązuje, co nie?

Od razu uprzedzam ewentualne pytania - nie będziemy podsumowywać niczego podczas audycji. Tak sobie wymyśliłem. Szkoda czasu na grzebanie w przeszłości, kiedy co tydzień wychodzą kolejne ciekawe płyty. A każda minuta czasu antenowego jest na wagę złota.
Dlatego poniższe rankingi będą dostępne tylko na blogu. Zwłaszcza, że ostatnio nie rozpieszczam Was żadnymi finezyjnymi postami.

Zaczniemy od podsumowania nietypowego - czyli zestawienia najlepszych zeszłorocznych piosenek tygodnia/nowości Studenckiego Radia "Żak".

Na początek krótkie wyjaśnienie, dla tych, którzy włączają Żaka tylko dla "Szafy" ;)
Co tydzień Redakcja Muzyczna wybiera 3 piosenki tygodnia (zwane też powerplayami), które przez 7 kolejnych dni często pojawiają się na antenie.
Dodatkowo, co tydzień do żakowej playlisty dochodzi kilka nowych utworów (zwanych dalej "nowościami"), które z jakichś powodów nie zostały piosenkami tygodnia, ale także warto je promować na antenie.
Jako że moje gusta nie zawsze są zbieżne z preferencjami Redakcji Muzycznej, przygotowałem własne zestawienie najlepszych żakowych powerplayów/nowości.

Zwróćcie uwagę, że nie wszystkie kawałki ukazały się w zeszłym roku i nie wszystkie wyszły na singlach - łączy je inne wspólne kryterium - zostały docenione przez żakową Redakcję Muzyczną między 1 stycznia a 31 grudnia 2010.
Wszystkie poniższe utwory pojawiły się także w "Szafie", więc - jeśli słuchacie jej regularnie - to, na pewno je kojarzycie.

***

10. Marina & The Diamonds - Mowgli's road
Ten utwór ma wszystko, czego potrzebuje "radiowa" piosenka: jest energiczny, wesoły i - przede wszystkim - ma rewelacyjną melodię. Parafrazując moją pewną koleżankę z liceum: "taki pop to ja lubię".
Marina Diamandis ma jeszcze jeden niezaprzeczalny atut: śpiewa tak dobrze, jak wygląda. Dzięki temu ten raczej głupi klip ogląda się bez cienia zażenowania.

9. Normalsi - Zdjęcia
Z Normalsami miałem ten problem, że wszystkie ich poprzednie płyty po prostu średnio mi się podobały. Dopiero "Pokój Z Widokiem Na Wojnę" w pełni mnie przekonał.
Hipsterzy i fani awangardy pewnie pokręcą nosem - w końcu "Zdjęcia" to tylko "zwykła rockowa ballada".
Być może - ale dla mnie jest to rockowo-balladowy majstersztyk: tekst, atmosfera i oczywiście melodia. Czekam na kolejną płytę łódzkiej kapeli.

8. Shobaleader One - Megazine
Tutaj też pewnie pojawią się protesty - że Squarepusher, w nowym wcieleniu, nie prezentuje niczego nowego - tylko zżyna z Daft Punk. OK, formalnie może nie jest to odkrycie Ameryki, ale kapitalna treść rekompensuje wszystkie ewentualne niedociągnięcia.
Vocoderowe "wokalizy" + surowy taneczny bit = 8. miejsce w Top 2010.

7. CocoRosie - Lemonade
Pamiętam, że przy pierwszym odsłuchaniu kompletnie odrzuciła mnie płyta "Grey Oceans", z której pochodzi ta kompozycja. Każde kolejne spotkanie z nią, coraz bardziej zmieniało moją opinię.
Zadziwiające, jak różne od siebie elementy mogą tworzyć spójną całość: mamy tu tajemniczość, klawiszowe plamy, elementy folku i piękne melodie. Dodatkowo, cały krążek jest bardzo różnorodny.
"Grey Oceans" (a zatem także ten kawałek) wyszły w maju, ja słuchałem go w środku lata, ale chyba najlepiej sprawdza się w długie, chłodne wieczory.
Piosenką tygodnia została akurat "Lemoniada", ale którakolwiek inna z tego zestawu miałaby zagwarantowane wysokie miejsce w Top 10.


6. Zambri - Easier
http://vimeo.com/5139119 
Kolejny przykład muzycznego eklektyzmu: klubowy bit, przesterowane gitary i popowa melodia.
Aranżacja jest na miarę XXI wieku, ale zastanawiam się, czemu dopiero po 55 latach od narodzin rock'n'rolla ktoś wpadł na pomysł, żeby połączyć ze sobą te kilka chwytów.
I najważniejsze: czemu Zambri jeszcze nie zrobili wielkiej międzynarodowej kariery...?!

5. Muchy - Księgowi i marynarze
Nie są już może tak brudni i garażowi, ale nadal umiejętnie łączą gitary, klawisze i niezrozumiałe teksty. Plus mocno wczuwający się wokalista.



4. MillionYoung - Hammock
Na podstawie tego utworu całkowicie rozumiem ostatnią "modę" na chillwave/glo-fi, czy jak to tam inaczej nazwać. Plumkające gitary, taneczny bit i rozmyty wokal. Ale przede wszystkim powrót do tego, co - moim zdaniem - w muzyce najważniejsze: dobrych, chwytliwych melodii. Bardzo "letnia" kompozycja.


3. Crystal Fighters - In the summer
Często jest tak, że nowatorska forma nie idzie w parze z treścią na odpowiednim poziomie. Nie w przypadku tego kawałka. Zgiełk instrumentów, którym nie umiem rozszyfrować i niesamowita energia sprawiają, że można poczuć się tak, jak w tytule. Nawet na początku stycznia.
Nie wiem, może tylko w mojej świadomości ten utwór przywołuje jakieś niejasne, eurodance'owe skojarzenia...

2. Crystal Castles - Celestica
Ta piosenka też - w jakiś sposób - kojarzy mi się z taneczną muzyką z lat '90. Z tym, że tutaj mamy więcej elektro-brudu i niepokojący nastrój. Szkoda, że cała płyta Kryształowych Zamków nie trzyma tak wysokiego poziomu.

1. Brendan Perry - Utopia
Ostatecznie jednak wielkim zwycięzcą tego rankingu nie jest jednosezonowy idol indie-nastolatków, tylko reprezentant moich ulubionych lat '80.
Głęboki wokal, "pustynna" atmosfera, jednym słowem monumentalna, epicka kompozycja.
Sprawiła, że pewnego upalnego wakacyjnego popołudnia zniknąłem z zalanego słońcem tarasu i popłynąłem gdzieś w przestrzeń kosmiczną.
Mam tylko ogromny żal, że jest to jedyny jasny punkt na ostatniej płycie Brendana - "Ark". Poza tymi sześcioma minutami muzycznego absolutu, zasypiałem z nudów podczas słuchania.


To tyle w temacie powerplayów i nowości.
Niebawem kolejne zestawienie z cyklu Top 2010!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz