sobota, 15 stycznia 2011

Top 2010 #4: Top 10 płyt 2010

Czas na czwarty i ostatni ranking podsumowujący rok 2010.
Jak łatwo się domyślić, będzie to zestawienie dziesięciu najlepszych płyt. Już nie płyt tygodnia z Żaka, ale wszystkich wydawnictw, których miałem przyjemność słuchać w ciągu ostatnich 12 miesięcy.
Mimo to, tu też będzie parę dubli.
Za to pojawi się także kilka wyróżnień przyznanych poza "finałową dziesiątką"



10. Łańduch & Soarski "Zremiksowany Król" [SSIJ]
Teledysk [Soarski RMX]
Ł+R+W=2009 [Soarski RMX] <ft. Rado Radosny & Walles>
Fani hip-hopu zapewne zaprotestują, że w tym roku było wiele lepszych płyt z tego nurtu i łódzkiemu MC miejsce 10. się nie należy. Być może, ale ja hip-hop - choć lubię - to serwuję sobie bardzo wybiórczo.
Poza tym, w myśla motta inż. Mamonia - "mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem" - "Król" z nowymi bitami tym bardziej przypadł mi do gustu.
Nie rewolucja, a raczej solidne rzemiosło. Znajome teksty z odświeżonymi instrumentalami. Oto tajemnica sukcesu tej płyty.


9. Spiritual Front "Rotten Roma Casino"
German boys
Sad almost a winner
Ta rzymska formacja miała na dobrą sprawę zarezerwowane miejsce w Top 10 jeszcze przed wydaniem płyty. Po doskonałym "Armageddon Gigolo" z 2006 roku po prostu nie mogło być inaczej. Ale jednocześnie 9. lokatę mogę uznać za rozczarowanie roku.
Pozornie na "Rotten Roma Casino" jest wszystko, za co ich uwielbiam - mieszanka neo-folku z tangiem, akustyczne tło i nieprzyzwoite teksty, śpiewane angielszczyzną z wyraźnym włoskim akcentem. Z drugiej strony - jest to materiał mocno ugrzeczniony, a przez to pozbawiony pazura.
Spiritual Front zbyt długo kazali czekać na premierę tej płyty, bo stosować wobec niej taryfę ulgową.
Ale mimo kilku zbyt polukrowanych ballad, nadal jest to materiał niepowtarzalny i na bardzo wysokim poziomie.

8. Emerald "Fiński Nóż"
Johnny Cash
Al Kola
Ta płyta to spora niespodzianka - również dla mnie. Znaleziona przypadkowo w żakowej płytotece, trafiła na 8. miejsce dosłownie w ostatniej chwili.
Spodziewam się, jakie kontrowersje może wzbudzić. Bo nie wszyscy lubią punkowe klimaty, a jeszcze więcej przeciwników mają szanty. Na dodatek połączenie obu tych stylistyk spowoduje, że do Emeralda zniechęci się część fanów zarówno punk rocka, jak i żeglarskich piosenek.
Na przekór temu wszystkiemu, "Fińskiego Noża" słucha się znakomicie. Sprzyjają temu gitarowa energia, marynarski humor i duża dawka celtyckiego folku.
Jest to płyta zarówno dla wilków morskich, jak i szczurów lądowych, odwiedzających raz w roku Mazury.


7. Pendulum "Immersion"
Self vs self <ft. In Flames>
[Encoder]
Kolejny album, który w zasadzie miał zapewnione miejsce w tym podsumowaniu jeszcze przed premierą płyty. Pendulum lubię i już. Od dawna. Głównie za śmiałe łączenie drum'n'bassu z gitarami, wbrew niezadowoleniu obu frakcji muzycznych.
Akurat w przypadku sekstetu z Perth nie przeszkadza mi, że od kilku lat tkwią w samodzielnie wyżłobionej niszy gatunkowej. Faktycznie, słuchając "Immersion" można w kilku miejscach odnieść wrażenie, że Australijczycy zaczynają zjadać swój ogon. Malkontentom przeciwstawiam jednak mocne punkty płyty: "Self vs self" nagrany z deathmetalowym (!) In Flames, elektropopowy wręcz "Encoder" czy monumentalny, dwuczęściowy "The island".


6. Strachy Na Lachy "Dodekafonia"
Dziewczyna o chłopięcych sutkach
Radio Dalmacija
Solowy projekt lidera Pidżamy Porno może niektórym zalatywać obciachem (podobnie, jak i cały nurt student rocka, do którego Strachy Na Lachy są zaliczane), ale niewiele poradzę na to, że od chwili powstania w 2002 roku śledzę ich karierę i ich twórczość - czasem mniej, czasem bardziej - po prostu lubię.
"Dodekafonia" nie przynosi hitów w stylu "Krwi z szafy" czy "BTW". Jest za to wydawnictwem spójnym, w większości trzymającym bardzo wysoki poziom.
Muzycznie pilski sekstet nadal podąża tu swoją ścieżką, grając połączenie rocka, punky reggae, folku i poezji śpiewanej. Tradycyjnie znajdziemy w tekstach na "Dodekafonii" sporo nawiązań do literatury i charakterystycznych środków stylistycznych.
Posłuchajcie, jeśli nie reagujecie alergicznie na wokal Krzysztofa Grabowskiego.


5. Dwa Sławy "Nieśmiertelna Nawijka Dwusławowa" [SSIJ]
A zakład?
In blanco
Druga płyta hip-hopowa w zestawieniu i druga produkcja od ludzi związanych z Uśpionym Miastem.
W tym miejscu powinna właściwie znaleźć się "Muzyka Kozacka" - drugi studyjny krążek łódzkiego duetu. Ale chłopaki przesuwają jego premierę od kilku miesięcy. W zamian rzucili wyczekującym słuchaczom nagrany na szybko mixtape.
Jeśli takie rzeczy powstają - jak zapewniają muzycy - w miesiąc, to chyba mamy rozstrzygnięte 1. miejsce w Top 2011. O ile oczywiście "Muzyka Kozacka" do tego czasu się ukaże...
Tymczasem Radek i Jarek nadal trzymają wysoki poziom: rewelacyjne humorystyczne teksty, oparte na zabawie słowem; słuchanie ich w autobusie grozi dziwnymi spojrzeniami współpasażerów, zaniepokojonych Waszym głupim uśmiechem (sprawdzone i potwierdzone!).
Bity są co prawda "kradzione" (od 20syl), ale jest to zbrodnia w białych rękawiczkach - podkłady są starannie dobrane, a przy tym lekkie i melodyjne.
I - co ważne - artyści udostępniają swoją twórczość calkowicie za darmo.


 4. Henrik José "The Little Things" [SSIJ]
The little things
We own this thing
Ten krążek - w przeciwieństwie do dołączonych w ostatniej chwili Dwóch Sławów - był pierwszym, który zakwalifikowałem do Top 2010.
Przez prawie rok mało kto był w stanie zagrozić Szwedowi w utrzymaniu wysokiej lokaty.
Nic w tym dziwnego - spokojne, elektropopowe kompozycje bronią się znakomicie. Delikatne klawisze, łagodny bit i ciepły wokal Henrika nadają tej EPce wyjątkowego, kameralnego charakteru.
Ten minialbum to znakomity przykład na to, że czasem lepiej jest nagrać mniej, a lepiej.


3. Muchy "Notoryczni Debiutanci"
Po opis płyty poznańskich owadów zapraszam do poprzeniego zestawienia









2. The Automatic "Tear The Signs Down"
Tear it down
Interstate
Kolejna "wakacyjna" (przynajmniej w moim odczuciu) płyta.
Niby nic specjalnego - niemodny już od kilku lat indie-rock. A jednak - autorzy "Monstera" i "Recover" pokazują, że nawet z tak wyeksploatowanego gatunku można jeszcze wiele wyciągnąć. Posłuchajcie tylko riffu otwierającego "Tear it down".
Reszta albumu jest nagrana według sprawdzonej recepty: energia, melodia, przebojowość. Tylko tyle i aż tyle.


1. Robyn "Body Talk pt. 3"
Przy Robyn należy Wam się parę słów wyjaśnienia. Szwedzka wokalistka pojawiła się już w zestawieniu żakowych płyt tygodnia. Ale tam omawiałem album długogrający, wieńczący serię trzech minialbumów "Body Talk".
Z kolei na czele mojego prywatnego Top 10 wylądowała jedna z trzech wspomnianych EPek, wydanych w tym roku.
Reszta bez zmian - taneczna elektronika + łatwo rozpoznawalny głos Robyn = 5 rewelacyjnych piosenek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz